Przywiązanie do kalendarza gregoriańskiego w naszej cywilizacji raczej nikogo nie dziwi. Moje zdziwienie budzi natomiast ogłaszanie WIOSNY przez licznych członków społeczności fejsbukowej, zrzeszonych w grupach ekologiczno-ogródkowo i tym podobnych.
Otóż nie!
Dla ogrodników rozpoczęło się właśnie przedwiośnie. Następne będzie pierwiośnie a potem dopiero, jak dobrze pójdzie, wiosna.
Kalendarz fenologiczny oparty jest na zjawiskach przyrodniczych. Przejawem przedwiośnia jest pylenie leszczyny. W tym roku, dzięki stosunkowo wysokim temperaturom aktywność kwiatów męskich zbiegła się z rozwojem kwiatów żeńskich. Zwykle pylenie rozpoczynało się wcześniej. W roku 2015 nawet w lutym. Potrwało jednak wystarczająco długo, więc organy żeńskie zdążyły się rozwinąć i nastąpiło ich zapylenie.
Na przedwiośniu sady leszczynowe, mimo braku liści, mają niepowtarzalny urok i są świetnym miejscem do spacerowania, oczywiście nie dla alergików. W pogodne dni można usłyszeć pierwsze pszczoły, dla których leszczyna pospolita jest, obok wierzby, ważnym pożytkiem.
Ale największą zaletą przedwiośnia jest to, że wiosna dopiero przed nami.
5 marca, 2017 at 11:01 am
Bardzo lubię przedwiośnie.Leszczynę mam wprawdzie tylko jedną, ale i tak widząc i słysząc żurawie w okolicy wiem, ze wiosna już blizej niż dalej 😉
8 marca, 2017 at 6:20 pm
U mnie też już Przedwiośnie – właśnie utkałam leszczynę z sikorką. Pozdrawiam.
8 marca, 2017 at 6:35 pm
Piękny gobelin, jeszcze “ciepły” bo na krosnach … dziękujemy Pani Halinko!